Saturday, June 6, 2015

Przeminęło w maju



Maj jest jednym z moich ulubionych miesięcy, ale niestety pogoda w Anglii nam nie dopisywała. Cieszę się jednak, że udało mi się zrobić kilka fajnych rzeczy. Jak zwykle dużo czasu spędziłam w pracy. Pocieszające jest to, że dni są tak długie i można jeszcze dużo porobić wieczorem. Post troszkę spóźniony, mamy już 6 czerwca, ale lepiej późno niż wcale, prawda?
To do dzieła.
Oto mój przegląd miesiąca w zdjęciach, a później zapraszam Was na mój rachunek sumienia - czyli co udało mi się z zakładanych celów zrealizować i oczywiście postawie sobie nowe zadania na ten miesiąc.



W tym miesiącu było dużo dobrego, zdrowego jedzenia:




Zdarzały się też grzeszki – te zdrowe:




I te trochę mniej:




Były testy ciekawych obiektywów na smartfona:




Treningi – udało mi się ćwiczyć 5 razy w tygodniu, aż do ostatniego tygodnia maja, gdzie niestety choroba mnie zmogła i wciąż mam jeszcze katar i zapchane zatoki. Nikomu nie polecam…




Nie obyło się także bez pięknych, świeżych, ciętych kwiatów:




Były też zakupy z przyjaciółką wraz z przerwą na kawkę z Costcie:




 Koktajle i soki także znalazły swoje 5 minut w maju:




 19 maja mieliśmy kolacje rocznicową:




 Pospacerowaliśmy po parku:




A wieczorami leżąc na kanapie okryta kocykiem czytałam tę książkę:





Podsumowanie celów na maj:
- Podcast został wysłuchany. Był to audiobook Nicholasa Sparksa „The last song” – szybki, łatwy i przyjemny, po angielsku. Wiem, że jeśli słuchałabym powieści w języku polskim miałabym poczucie, że zmarnowałam czas, a że książki uwielbiam to łącze przyjemne z pożytecznym i przy okazji uczę się nowych słówek, gramatyki i wymowy. Czy to nie super?
- Książka. No tu już troszkę gorzej. Jestem na 50 stronie. Czytam „Fifty shades darker”, nie jest zła, ale jeszcze mnie nie wciągnęła. To dlatego idzie mi tak wolno. W zamian przeczytałam (nie wiem czy tak można to nazwać) „Przepis na sukces” Ewy Chodakowskiej i chyba pokuszę się o recenzje tego poradnika.
- Alton Towers niestety musiliśmy przesunąć o tydzień. Także wypadnie na początku czerwca. Planowaliśmy wycieczkę na 26 maja, jednak dzieciaki mają tutaj half term (tydzień wolny od szkoły) i nie chciało nam się czekać 2 godzin w kolejkach.
- Ćwiczyłam 5 razy w tygodniu, aż do 27 maja (diabelskie przeziębienie!). Na razie musiałam odpuścić i dać ciału odpocząć. Mam nadzieję, że zacznę już od 1 czerwca. Co robiłam w ciągu tych 5 dni aktywnych? Biegałam, pływałam (nauczyłam się pływać 3 tygodnie temu – to jest dopiero szał), próbowałam jeździć na łyżwach (mój nowy cel), ćwiczyłam przed telewizorem z Chodakowską.
- Urlop mogę odhaczyć. Wszystko jest zarezerwowane i opłacone, także mi pozostaje tylko czekać i ewentualnie dokupić kilka rzeczy.
- Blog i fotografia. Na razie utrzymuje wpisy na poziomie 1 w tygodniu, na więcej nie starczyłoby mi czasu, zobaczymy jak to będzie w przyszłości. Jeśli chodzi o fotografie chodzi mi po głowie zakup poważnego sprzętu, ale tutaj jeszcze zobaczymy. Na razie nie chce niczego zdradzać.
- Soki warzywne i owocowe piłam. O tak witaminki są ważne.
- Francuski… Ech z tym podpunktem poszło mi najgorzej. Chociaż wydrukowałam zwroty…
- Nie jestem pewna czy ograniczenie słodyczy nie poszło mi gorzej. To wina mojego mężczyzny! On przywozi do domu te świństwa, które mnie potem kuszą…


Teraz pora na cele na kolejny miesiąc – czerwiec:
1. Dokończyć czytać książkę. Chcę ją przeczytać przed urlopem i uniknąć tego nieprzyjemnego uczucia, że coś muszę jeszcze zrobić.
2. Następna nawet nie rozpoczęta kwestia to francuski. Nauczyć się chociaż tych podstawowych zwrotów. Co bym umiała powiedzieć: dzień dobry, dziękuję, do widzenia, ile to kosztuje. Miło tak umieć powiedzieć coś w innym języku…
3. Ćwiczyć regularnie (tu idzie mi bardzo dobrze). Między innymi treningi kardio, bieganie i pływanie.
4. Zakupy urlopowe. Dokupić wszystko co muszę i wreszcie móc zacząć się pakować (hurra urlop już za rogiem).
5. Ugotować coś pysznego. Nigdy w życiu bym nie pomyślała, że polubię gotowanie, a wcale nie taki diabeł straszny.
6. Zrobić porządki w szafie i toaletce, posegregować, wyselekcjonować, oczyścić przestrzeń. Deep cleaning day ;)
7. Zrobić wakacyjną listę zakupów. Jedziemy do Polski samochodem z nieograniczonym bagażem. Myślę, że żadna kobieta by się nie powstrzymała przed zakupami. Zwłaszcza, że uwielbiam sklepy w Polsce i tu, w Anglii, bardzo mi ich brakuje.
8. Przebiec 40 kilometrów. Dużo, nie dużo. Dla mnie wyzwanie.
9. Uporządkować pliki i zdjęcia na komputerze. Skatalogować, opisać i wyrzucić to co niepotrzebne. Wy też tak macie, że tworzycie mnóstwo folderów (folder 1,2,3,55…) o nazwie jakże kreatywnej: nowy folder i tylko wrzucacie tam pliki? Ja mam tak cały czas i najwyższa pora zrobić z tym porządek. O tak!


Teraz pytanie do Was, jakie są Wasze cele na ten miesiąc i czy w ogóle sobie je wyznaczacie?

No comments:

Post a Comment